Światła do jazdy dziennej LED - Oświetlenie samochodowe
Mouser Electronics Poland   Przedstawicielstwo Handlowe Paweł Rutkowski   Amper.pl sp. z o.o.  

Energetyka, Automatyka przemysłowa, Elektrotechnika

Dodaj firmę Ogłoszenia Poleć znajomemu Dodaj artykuł Newsletter RSS
strona główna GRUPY Oświetlenie samochodowe Światła do jazdy dziennej LED
REKLAMA
REKLAMA

Światła do jazdy dziennej LED

Awatar użytkownika
Bawor

Witam, czy ktoś posiada LED-owe światła do jazdy dziennej. Oświetlenie takie z homologacją kosztuje ponad 200PLN ale interesuje mnie czy zauważalne są różnice w spalaniu kilka watów to nie 2x55 jak ma standardowa H7. 

Wydatek nie mały ale czy się opłaca??

na jakie czynniki zwracacie uwagę? 

Ja jeżdżę głównie w ciągu dnia i zgodnie z naszym prawem włączam światła mijania. Teraz muszę jeszcze uwzględnić to,  że żarówki zmieniam obie co najmniej raz w roku, jedni mówi że to od drgań silnika skraca się żywotność (1,9 Tdi) drudzy mówią że to coś nie tak z wiązką i że trzeba wstawić opornik 1k - ale to temat na drugi wątek. Żarówki bez problemu wymieniam sam więc tu kosztów nie ma.

podsumowując z kosztów stałych 60zł/rok wydaję na żarówki. Żywotność led to ponoć kilka-kilkadziesiąt tys godzin więc teoretycznie po 4 latach zwraca mi się inwestycja.

Alternator ładuje akumulator prądem przy napięciu 14,4V. Prąd ładowania z alternatora rozdziela się na ładowanie 'bateryjki' i zasilanie oświetlenia klimatyzacji itd. zakładając że do jazdy dziennej używam LED dużo mniejszy prąd płynie przez diody stąd akumulator ładuje się szybciej. a jeśli biorę pod uwagę fakt że jeżdżę krótkie odcinki 3-10km to akumulator nie będzie doładowywany do końca podczas każdej jazdy co skraca jego żywotność, która i tak cierpi ze względu na to że diesel potrzebuje do rozruchu 'dużo' prądu o wysokim natężeniu. Czy mam rację że zamiana świateł do jazdy dziennej na ledowe wydłuży żywotność akumulatora dzięki jego lepszemu doładowywaniu?

Jakie są wasze realne odczucia przy stosowaniu oświetlenia do jazdy dziennej led? 

Do mojego samochodu są 2 opcje oświetlenia:

różnica jest taka że lapmy z LED ( po prawej) kosztują kilka stów więcej niż te po lewej. Czy ktoś mógłby podać mi zalety i wady obu typów oświetlenia bo oprócz aspektu cenowego nie widzę ich za bardzo. Może jeszcze to że tańsze oświetlenie po lewej jest montowane w kratkach blisko powierzchni drogi to może częściowo sprawdzać się jako światła przeciwmgielne.

cytuj zgłoś nadużycie
Awatar użytkownika
Ireneusz Ciesielski

Rok, czy dwa temu podchodziłem do tematu. Biorąc pod uwagę:

- zużycie energii (paliwa) zgrubny szacunek: obciążenie żarówkami mijania + inne  zarówki pozycyjne, obrysowe, oświetlenie, zegary, itp, itd. na poziomie ok. 150 - 200W zależnie od ilości oświetlenia. czyli zdjęcie mocy z silnika na poziomie poniżej 200W, w samochodzie np. 100 KM (73,5kW) stanowi to jakieś 2,72% mocy samochodu, czyli zakładając (dla okrągłego rachunku) spalanie ok. 10 l/100km + 2,72% = 10,0027 litra. Idąc dalej 0,0027*5zł =0,0135 zł /100 km dodatkowych kosztów. Szacując koszt zakupu na 200 zł, montaż 50 = 250 zł. Zwrot kosztów nastąpi po ok. 18,4 tys. km. (jak się nie walnąłem w obliczeniach w pamieci). A gdzie oszczędności? na żarówkach? O ile w tym czasie nie sprzedasz samochodu, można myśleć o opłacalności.
Dla mnie jest ona wątpliwa. Ciekawe, ze w TV niedawno ktoś oszacował straty na 0,5 litra benzyny/100 km !!! Liczone chyba dla ciężarówki?

- Ja zrobiłem sobie automat do zapalania świateł po rozruchu silnika. Prostota - w oparciu o przekaźnik i kontrolkę ładowania alternatora. Dzięki temu nie zaprzątam sobie głowy zapalaniem świateł. Nie mam w samochodzie kontrolki świateł mijania, a jedynie podświetlanie zegarów, co w słoneczny dzień jest zupełnie niewidoczne. Automat zwalnia mnie od pamiętania o światłach w ogóle. Tyczy sie to także warunków złej widoczności: deszcz, śnieg, zmierzch. A LEDy trzeba przełączać w takich warunkach.

- Te LEDowe cudeńka trzeba gdzieś umocować?. Czyli wiercić (zniszczyć) przedni zderzak. Do tego stwarza to efekt "przyklejonej zabawki". Jest nienaturalny i wymuszony. Jak później sprzedać taki samochód? Ze światełkami, czy z dziurą? Może sę niespodobać?

- Jak na taką choinkę będą się zapatrywali "nadgorliwi" struże prawa?
 Wozić ze sobą certyfikaty i udowadniać, że nie jest się wielbłądem? Dla mnie odpada.

Reasumując: dla mnie rachunek strat przewyższa zyski. Jeśli LEDy nie są fabrycznie montowane, to szkoda kasy, problemów i zachodu.

Co do żarówek: Tez mam diesla (tam rachunek oszczędności jest jeszcze uboższy) i mam dwie propozycje:

- kupić sobie żarówki typu Long Life jakiejś markowej firmy np. o gastrycznej nazwie. Wprawdzie świecą bardziej czerwono, ale w oświetlonych aglomeracjach nie ma to znaczenia.

- zmierzyć napięcie ładowania (na akumulatorze) powinno zawierać się w granicach 13,9 - 14,5max), w parę minut po rozruchu po doładowaniu akumulatora typowo ok. 14,3V.

Z tym opornikiem, to coś chyba się jednostki pomyliły? k- jak kilo omy????                    
Jeśli już, to w granicach 0,125 oma? Nie obniżysz napięcia więcej niż 2V. A co z mocą strat? 33 Waty są do schłodzenia? Gdzie schłodzisz taki opornik? Pozostaje też jak będziesz przełączał (zwierał) ten opornik? W brew pozorom stanowi to pewien problem z okablowaniem. Poszczególne żarówki zasilane są z osobnych bezpieczników, być może potrzeba 2 takie oporniki? Zależy od schematu połaczeń w danym samochodzie. Można kombinować ze wspólna masą żarówek, ale i tak problem z przełączaniem LED / mijania.
Polecam artykuły o żywotności żarówek halogenowych. Ponoć żarówkom halogenowym obniżone napięcie nie służy podobnie jak podwyższone. W skrócie chodzi o mniejsze ciśnienie gazu w bańce i zwiększone parowanie żarnika. Szczegóły w necie.

Są to moje rozważania teoretyczne. Inne osoby mają prawo do swoich odmiennych szacunków w tej kwestii. Mnie się to  nie kalkuluje. W swoich rozważaniach nie brałem pod uwagę takich czynników jak: moda czy samochód sąsiada ale jest to typowo indywidualne podejście o różnych współczynnikach wagi dla problemu.

Pzdr.

cytuj zgłoś nadużycie
Awatar użytkownika
Bawor

Witam, chciałbym zwrócić uwagę na jeden fakt: przedstawia Pan zestawienie dla silnika 100KM 73,5kW 

Czy można to przyjąć za słuszną podstawę obliczeń? jak wiemy silnik benzynowy ma chyba najgorszą wydajność i olbrzymia część wygenerowanej mocy tracona jest w postaci ciepła. 

Czy rozważań nie powinniśmy opierać o moc alternatora która waha się w zależności od obrotów on ok 700 do 1200kW. (przykładowe dane od wujka Google)??

Nie jestem elektrykiem i ciężko mi rozmawiać w tej dziedzinie, szczególnie że nie chcę czegoś kompromitującego rzucić.

Patrząc na alternator to zasila on akumulator i oświetlenie, o którym Pan wspomina, mniejsze obciążenie ( żarówki ledowe) spowodowałyby że mniejsza cześć mocy alternatora jest zużywana przez elementy oświetleniowe czyli akumulator ładowany byłby większym prądem bo napięcia tak jak Pan mówi powinno wynosić ok 14,3V.

Co do przełożenia na spalanie w tym wypadku nie mam pojęcia jak to ugryźć, bo jeśli zmniejszymy pobór mocy do systemu oświetlenia to można by wtedy zainstalować mniejszy alternator, który pewnie miałby mniejsze opory ale to już chyba mnie fantazja ponosi.

Bardzo proszę o komentarz do mojego rozumowania czy jest błędne czy nie do końca.

Ostatnio edytowane 21.02.2011 przez Bawor. Powód: rozszerzenie treści
cytuj zgłoś nadużycie
Awatar użytkownika
Ireneusz Ciesielski

Ponieważ były to jedynie szacunkowe rachunki, więc trzeba się było na czymś oprzeć. Ja dla swoich prostych rachunków przyjąłem akurat silnik benzynowy 100 KM. Nie ma problemu policzyć dla innej mocy. Cyferki będą się jedynie różniły, ale rząd wielkości pozostanie ten sam. Dla diesla będzie to ok, 20% mniej - późniejszy zwrot poniesionych nakładów.

Alternator jest taki jaki fabryka dała i nie ma tutaj mowy o zamianie. Dotyczy to przeciętnego samochodu osobowego. Wiadomo, że jak ktoś się uprze, to sobie wymieni, tylko po co? "Instalacji mniejszego alternatora" zupełnie nie rozumiem, jeżeli już, to raczej powiększyć. O zamianie proszę zapomnieć. Alternator to konstrukcyjny element stały bloku silnika i nie da się go dowolnie wymieniać.

Alternator zabierze silnikowi tyle mocy ile potrzebuje na wytworzenie prądu na bieżące potrzeby (chwilowe) + część na straty własne urządzenia. Ponieważ straty podaje się procentowo do mocy max, więc w naszych szacunkach będą milcząco pomijane dla prostoty obliczeń. Zazwyczaj  straty własne nie przekraczają 10%, a szanujące się marki ograniczają je jeszcze drastyczniej.

Co do ładowania akumulatora wyższym napięciem, to proszę wrócić do poprzedniego postu.

NAPIĘCIE ŁADOWANIA MUSI BYĆ STAŁE !!! ok 14.3V inaczej zniszczy żarówki, komputer pokładowy, radio, i inne urządzenia w samochodzie - "spali". Alternator od dynama w rowerze różni oprócz mocy układ regulujący napięcie - REGULATOR. Pełni on b. ważną funkcję. Przeładowany akumulator wyparuje wodę lub nawet "wykipi" i wyschnie ulegając bezpowrotnemu zniszczeniu, niedoładowany nie zapali silnika. Napięcie ma być w sam raz. Ani większe, ani mniejsze, w przedziale: min=13,9 (lato) - max=14,5 V (zima), unikając skrajności. Zapalanie dodatkowych odbiorów prądu typu światła, grzałka tylnej szyby, wentylatory nie mają prawa znacząco zmienić tego napięcia, a tym bardziej wyjść poza dozwolony przedział !!!     Dotyczy to średnich prędkości obrotowych silnika, na biegu jałowym może spadać poniżej, choć nie powinno.

Reasumując:

-alternator w samochodzie jest taki jaki mu fabryka dała i nie wymienia się go jeśli nie jest uszkodzony. To nie bateryjka w latarce.

-napięcie ładowania musi być stałe i mieścić się w określonym przedziale bez względu na chwilowe obciążenie, czy obroty silnika. Jest to ważny parametr wpływający na urządzenia pokładowe, żarówki i najważniejszy dla żywotności akumulatora.

-alternator zasilając urządzenia pobiera moc z silnika, tyle mocy mechanicznej pobierze ile mocy elektrycznej odda + straty własne ok. 10%. Jadąc z przeciętną prędkością i mając przeciętne zużycie paliwa, można szacunkowo doliczyć %-tową moc pobraną przez alternator. Silnik spalinowy nie ma charakterystyki liniowej i takie %-towa suma nie jest wartością dokładną, ale dla zgrubnych szacunków czegoś należy się trzymać. Ja uprościłem sobie przyjmując charakterystykę liniową. Zakładam, że nie popełnię większego błędu w tym założeniu niż 20%. Wartości dokładne należało by mierzyć na hamowni, o której możemy sobie pomarzyć.

Mam nadzieję, że wyjaśniłem dokładnie moje spojrzenie na temat.

cytuj zgłoś nadużycie
odpowiedz
REKLAMA
Nasze serwisy:
elektrykapradnietyka.com
przegladelektryczny.pl
rynekelektroniki.pl
automatykairobotyka.pl
budowainfo.pl