Automatyzacja produkcji - case study robota Maurycego - ROBOTYKA - AUTOMATYZACJA PROCESÓW PRODUKCYJNYCH - FANUC - MAURYCY - AUTOMATYZACJA PRODUKCJI
Mouser Electronics Poland   Przedstawicielstwo Handlowe Paweł Rutkowski   Amper.pl sp. z o.o.  

Energetyka, Automatyka przemysłowa, Elektrotechnika

Dodaj firmę Ogłoszenia Poleć znajomemu Dodaj artykuł Newsletter RSS
strona główna Aktualności Automatyzacja produkcji - case study robota Maurycego
drukuj stronę
poleć znajomemu

Automatyzacja produkcji - case study robota Maurycego

Automatyzacja produkcji - case study robota Maurycego
fot. FANUC

- Pana firma od dwóch lat korzysta z robota firmy FANUC. Jak doszło do jego zakupu?

- Zobaczyłem go w jednym z branżowych czasopism. Od dawna poszukiwaliśmy elementów do automatyzacji produkcji, ale w ówczesnym czasie nie mogłem na rynku znaleźć małego i sprawnego robota, który mógłby pracować ramię w ramię z człowiekiem, partnerując przy wykonywaniu danych czynności. Kiedy więc zobaczyłem parametry robota FANUC-a – był to model M-1iA z systemem wizyjnym, jeden z pierwszych w Europie – coś mnie tknęło, że to może być właśnie to! Zadzwoniłem do przedstawicieli FANUC-a i spotkaliśmy się na targach Automaticon, gdzie ów robot był prezentowany. Tam upewniłem się co do tego, że byłby on przydatny dla usprawnienia produkcji w naszej firmie. Chcieliśmy jednak sprawdzić go w praktyce. Firma FANUC wykazała się ogromną dozą zaufania i chęcią wdrożenia tego urządzenia do przemysłu – robot przyjechał do nas prosto z targów.

- Początkowo na testy?

- Tak. Po tygodniu testów utwierdziliśmy się w przekonaniu, że to jest to, czego szukamy. Szczególnie zachęcające było to, że maszyna nie wymagała żadnych przeróbek, do czego byliśmy już przyzwyczajeni. Głównym naszym problemem jest bowiem brak maszyn stworzonych pod naszą produkcję. Robot FANUC-a najlepiej wpasowywał się w nasze potrzeby. Po dwóch latach używania go, mogę powiedzieć, że w pełni się sprawdził. Ani razu się nie zepsuł, sprawnie funkcjonuje do dziś i wszyscy są zadowoleni. Dostał zresztą od załogi imię – Maurycy – widać więc, że jest to lubiany pracownik (śmiech).

- Co dokładnie robi Maurycy?

- Bez żadnych dodatkowych wytycznych i oprogramowania układa elementy stykowe w produkowanych przez nas klawiaturach foliowych. Raz zaprogramowany będzie to robił przynajmniej do mojej emerytury. Nie wymaga dodatkowego instruowania go, przetwarzania dodatkowych zbiorów czy plików. W momencie gdy operator podłoży mu w pole operacyjne dany detal i naciśnie przysłowiowy Enter, robot wie, co ma zrobić, bo widzi ten detal, układa to, co powinien, tam gdzie powinien.

- Co przekonało pana o tym, że zakup robota jest niezbędny?

- Zajmujemy się nietypową branżą – produkcją klawiatur foliowych. Większość tej produkcji jest wyprowadzana na Daleki Wschód. Jeśli weźmiemy pod uwagę inną rzecz – wzrost pensji pracowników, wyrównywanie jej do średniej europejskiej, to zaczynamy sobie zdawać sprawę, że opłacalność pracy ręcznej będzie coraz mniejsza. Jedyną drogą do efektywnego prowadzenia działalności gospodarczej jest automatyzacja, robotyzacja przedsiębiorstwa.

- Czy oznacza ona zwolnienia?

- Niekoniecznie. My przeprowadzamy automatyzację, gdy chcemy zwiększyć zdolności produkcyjne firmy przy zachowaniu tego samego stanu załogi. Nie stwarzamy nowych miejsc pracy, ale też nie likwidujemy starych, natomiast zwiększamy efektywność przedsiębiorstwa poprzez wprowadzanie robotów. Nasze obroty cały czas rosną, mamy coraz większe kręgi odbiorców w Europie.

- Dlaczego więc polski przemysł jest wciąż tak słabo zautomatyzowany?

- Myślę, że w dużym stopniu wskutek bariery finansowej. Części pracodawców, szczególnie tych małych firm, nie stać na robotyzację. Średnich przedsiębiorstw jest coraz więcej i one starają się iść w kierunku automatyzacji. Potem jest długo, długo nic i wreszcie duże koncerny, które wchodzą na polski rynek z całkowicie zautomatyzowanymi liniami. Często zdarza się zresztą, że te koncerny zwolnione są z podatków… Tworzy to dużą przepaść między nimi, a firmami małymi i średnimi, które dopiero tę automatyzację muszą stworzyć własnymi rękoma i borykają się z problemami natury technologicznej, technicznej i mentalnej. O kapitale niezbędnym do inwestycji nie wspominając.

- No właśnie, robot zapewne nie był tani. Nie bał się pan inwestycji?

- Nie był tani. Ponieważ było to jedno z pierwszych wdrożeń tego robota w Polsce, to uzyskaliśmy bardzo preferencyjne warunki od FANUC-a, za co jesteśmy wdzięczni. Inna sprawa, że akurat nasza firma jest w doskonałej sytuacji finansowej.

- Jakie są przewagi pracy robota nad pracą ludzką? 

- Robot ma tę zaletę, że tak samo wykonuje swą pracę w poniedziałek i w piątek, nie ma złych humorów! (śmiech). Choć może, tak jak komputer, odmówić posłuszeństwa, jeśli się o niego odpowiednio nie dba. Poza tym z pewnością jest szybki. Znacznie wpływa na przyspieszenie procesu produkcji. Ponieważ produkujemy setki tysięcy klawiatur, w każdej jest od kilku do kilkudziesięciu blaszek stykowych, które trzeba precyzyjnie ułożyć. Aby zatem dotrzymać terminów, trzeba było rzucać na te blaszki całą załogę. W przypadku robota wystarczy jedna osoba – u nas robot współpracuje bezpośrednio z operatorem. A reszta załogi zajmuje się tym czym się zajmowała dotąd. Zresztą jeśli chodzi o naszego robota, to można nawet powiedzieć, że jest niewykorzystywany – 10 proc. czasu sobie pracuje, a przez resztę czeka na pracę. Pomimo tego, że pracuje tylko wtedy, gdy jest potrzebny, i tak w dwa lata już na siebie zarobił. Był to strzał w dziesiątkę.

- A jego obsługa jest prosta? Czy pana pracownicy musieli przejść jakieś szkolenia?

- Jeśli chodzi o osoby, które współpracują z nim bezpośrednio, to jest to kwestia napisania
w pięciu punktach jak robota włączyć, wyłączyć, ewentualnie zareagować jeśli się zatrzyma. Na tym polega różnica między robotami, które wymagają dość wysokiego poziomu wiedzy technicznej od operatora w stosunku do wyposażonego od razu w inteligentny system wizyjny robota, którego myśmy kupili. Ten robot widzi co robi, po zabraniu mu „sprzed nosa” elementu, za chwilę dostawił go ponownie we właściwe miejsce.

- Jego wdrożenie do pracy było równie szybkie?

- U nas tak, również dlatego, że nie trzeba było go przystosowywać do zadań, które ma u nas wykonywać. Jednego dnia przyjechał, drugiego zaczął pracować! Natomiast może pojawić się konieczność zainstalowania dodatkowego oprzyrządowania niezbędnego w danej branży - robot nie może być do wszystkiego, bo wtedy będzie do niczego! U nas do wstawiania blaszek potrzebna jest końcówka, która jest ssawką, to proste. Natomiast kiedy robot musi wykonywać bardziej skomplikowane prace, na przykład przykręcać śruby, to trzeba go wyposażyć w specyficznej konstrukcji klucz. Musi mieć odpowiednio przygotowane ramię. Z tego co wiem, FANUC posiada zaplecze firm, z którymi kooperuje, żeby można było wdrażać konkretne produkty w konkretnych miejscach.

- Gdyby miał pan kupować dalsze maszyny, wybrałby pan znów firmę FANUC?

- Na pewno poszedłbym do firmy, która się sprawdziła. Nie chodzi się do innego krawca, jeśli ten pierwszy uszył świetny garnitur.

Źródło: FANUC

follow us in feedly
REKLAMA

Otrzymuj wiadomości z rynku elektrotechniki i informacje o nowościach produktowych bezpośrednio na swój adres e-mail.

Zapisz się
Administratorem danych osobowych jest Media Pakiet Sp. z o.o. z siedzibą w Białymstoku, adres: 15-617 Białystok ul. Nowosielska 50, @: biuro@elektroonline.pl. W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz:  
Twój pseudonim: Zaloguj
Twój komentarz:
dodaj komentarz
REKLAMA
REKLAMA
Nasze serwisy:
elektrykapradnietyka.com
przegladelektryczny.pl
rynekelektroniki.pl
automatykairobotyka.pl
budowainfo.pl